[Historia lokalna] O Mazurach wszechstronnie i we własnym stylu
Doktor historii Jerzy Marek Łapo mieszkańcom Węgorzewa, a także wielu osobom zainteresowanym przeszłością Mazur, jest znany od lat: pracuje jako kustosz w Muzeum Kultury Ludowej w Węgorzewie, prowadzi badania terenowe, publikuje i popularyzuje. Jesienią zeszłego roku postanowił zacząć opowiadać mazurską historię... przy pomocy Facebooka. – Mam czasami bardzo nieszablonowe podejście do „klasycznych” zagadnień i nie wszystkim ono odpowiada. Stało się tak, że zabrakło miejsca, gdzie mógłbym zamieszczać ciekawostki z przeszłości Mazur, więc założyłem prywatną „stronę regionalną” na FB: „Mazury według Jerzego”. Mając wieloletnią praktykę w badaniu i popularyzacji wydarzeń z przeszłości, staram się przede wszystkim zaciekawić, a nie zanudzić. Do tego niezbędne jest też poczucie humoru – opowiada.
Humoru i niekonwencjonalnych pomysłów nie można mu odmówić. Jeszcze przed „Mazurami według Jerzego” zapraszał na jedno z lokalnych wydarzeń etnograficzno-rozrywkowych w stylu najbardziej znanego popularyzatora historii. Kilka lat wcześniej, chcąc zwrócić uwagę na popadający w ruinę pałac w Sztynorcie, wykorzystał zainteresowanie wokół ślubu księcia Williama Windsora pokazując, że jednym z jego przodków byli właśnie mieszkający w tym miejscu hrabiowie von Lehndorff. Dziś na swoim regionalistycznym profilu przypomina mazurskie żarty z XIX wieku i znalezione w starej prasie anegdoty, a co niedzielę w ramach serii „kościółkowej” przybliża historię znajdujących się na tych terenach świątyń.
„Mazury według Jerzego” obecnie śledzi na Facebooku ponad 1400 osób (jak informuje autor – kobiety i mężczyźni występują w równych proporcjach). Jerzy Łapo pisze o archeologii, historii, pamięci i etnografii. Wspomina zarówno o odkryciu wikińskich artefaktów, działalności podziemia niepodległościowego po wojnie, jak i... skoczniach narciarskich nad Wielkimi Jeziorami działających w dwudziestoleciu międzywojennym. Przybliża nowości wydawnicze (seria MaNKo – Mazurskie Nowości Książkowe) oraz informacje o imprezach historycznych na terenie całych Mazur – od Ostródy do Olecka i od Węgorzewa do Ełku. Pokazuje własne zdjęcia wartych uwagi miejsc i zabytków, ale również stare fotografie czy pocztówki, na których widać nie tylko czar dawnych miasteczek, ale również różne formy propagandy. Nad wszystkim zaś króluje cytat Marcina Gerssa z Kalendarza Królewsko-Prusko Ewangielickiego na rok 1882 : Bardzo ważną jest rzeczą wiedzieć, co przed laty w naszych się dziejało stronach.
Dzisiaj niedziela, a więc „kościółkowo”…Ostrykół, gm. Prostki, pow. ełcki (Ostrokollen/Scharfenrade, Kr. Lyck)Kto...
Opublikowany przez Mazury według Jerzego - archeologia, historia, etnografia na 13 marca 2016
Działalność w mediach społecznościowych wydaje się być uzupełnieniem badawczej pasji historyka lokalnego. Gdy pytam go o sukcesy, to najpierw śmieje się, że udaje mu się utrzymywać z tego co robi, jednak potem wskazuje konkrety. Archeologia? Odkrycie grobu mezolitycznego z Kamieńskich w gminie Orzysz. Publikacja? Czarci Ostrów. Wielki zbiór podań ludowych z Mazur, wydany dwa lata temu. Książek zarówno samodzielnych, jak i wspólnych z innymi regionalistami, ma na swoim koncie sporo, żeby wymienić tylko album Dawne Węgorzewo w stu ilustrowanych opowieściach (2011), Tragarz duchów: zbiór podań ludowych z Mazur (2007) czy jego doktorat Ludowa wizja przeszłości Mazur. Stanowiska archeologiczne i miejsca o znaczeniu historycznym na dawnym pograniczu galindzko-jaćwieskim w świadomości Mazurów (XVI w.-I połowa XX w.) (2008). No i oczywiście działalność muzealna – w zeszłym roku w węgorzewskim Muzeum Kultury Ludowej przygotowywał wystawę Gdybyśmy żyli przed stu laty..., która pokazywała przebieg pierwszej wojny światowej z perspektywy Węgorzewa (Angerburga), przez kilka miesięcy znajdującego się w samym środku walk niemiecko-rosyjskich w Prusach Wschodnich.
Pytam węgorzewskiego badacza o to, dlaczego warto popularyzować również tę „niemiecką” historię Mazur, która stanowi większość dziejów tej krainy. Wyraźnie nie zgadza się z takim punktem widzenia. – Historia Mazur to wielka mozaika narodowa i etniczna – podkreśla Jerzy Łapo – Dzieje niemieckie to formalnie okres 1871–1945. Później to dzieje polskie, a wcześniej to dzieje pruskie, poczynając od 1525 roku. Jesteśmy przyzwyczajeni do stereotypowego postrzegania „pruskości” przez pikielhauby, rugi pruskie, zabory czy Hołd Pruski. Tymczasem w czasach pruskich Mazury były to tak zwane polskie starostwa – ludzie mówili tutaj przeważnie po polsku, byli poddanymi książąt, a później królów pruskich, modlili się w Kościołach ewangelickich... Gdy chcieliśmy ich pozyskać dla Rzeczpospolitej – stawali się dla nas zaginionymi rodakami, Polakami. Gdy chcieliśmy ukarać – odszczepieńcami, luterakami, Prusakami. Przypomina także o dziejach krzyżackich, staropruskich, galindzkich. Dlaczego więc warto jego zdaniem opowiadać o tej historii? – Tak górnolotnie – aby zrozumieć samych siebie. Żeby wiedzieć jak wielki i różnorodny spadek otrzymaliśmy. Żeby wyjaśnić sobie z jakich powodów, także historycznych, Mazury są ważne dla Polaków, a z jakich dla Niemców – tłumaczy. I po chwili dodaje w swoim żartobliwym stylu: A także dlatego, żeby pochwalić się własną okolicą przed rodziną, która przyjeżdża do nas gdzieś „ze świata”.
Mówiąc krótko: wiedzieć, co przed laty w naszych się dziejało stronach...