Szczwany hrabia: Robert Guiscard

opublikowano: 2025-11-04, 12:38
wszelkie prawa zastrzeżone
Robert Guiscard był normańskim wodzem, który podbił południową Italię. Uratował też papieża, choć jego wojska… splądrowały Rzym. Czym zasłużył sobie na przydomek „szczwany”?
reklama

Ten tekst jest fragmentem książki Leviego Roacha „Imperia Normanów”.

Grobowiec rodu z Hauteville w opactwie pod wezwaniem Trójcy Przenajświętszej w Venosie (fot. D.N.R.)

W opactwie pod wezwaniem Trójcy Przenajświętszej w Venosie, skromnym miasteczku apulijskim leżącym około dwudziestu kilometrów na południowy wschód od Melfi, znajduje się sarkofag rodu z Hauteville. Ten imponujący pomnik XVI-wiecznego baroku mieści szczątki Wilhelma Żelaznorękiego, jego rodzonych braci Drogona (zm. 1051) i Humfryda (zm. ok. 1057) oraz ich młodszych braci przyrod nich Roberta Guiscarda (zm. 1085) i kolejnego Wilhelma (zm. 1080). Agostino Barba, nowożytny rzeźbiarz, który ozdobił swymi dziełami ów sarkofag, wyraźnie chciał podkreślić, do jakiego stopnia kolonizacja normańska w południowych Włoszech była przedsięwzięciem rodzinnym, kierowanym i nadzorowanym przez ród z Hauteville. Pragnął również uwypuklić rolę, jaką w tym przedsięwzięciu odegrała Venosa, gdzie znajdował się ulubiony klasztor owego rodu. Czyniąc to, Barba ukrył jednak tyle samo, ile pokazał. W XI wieku bowiem członkowie rodu z Hauteville tyleż współpracowali co rywalizowali ze sobą i to właśnie ich braterska rywalizacja w dużym stopniu pobudzała ekspansję Normanów na południu.

Niestety dla współczesnych historyków dokonane przez Barbę przeróbki zniszczyły prawie wszystkie pozostałości oryginalnych grobowców braci z Hauteville. Wiemy, że w średniowieczu opactwo Trójcy Przenajświętszej w Venosie było faktycznie mauzoleum tej rodziny. Początkowo jednak każdy z braci miał oddzielny grobowiec, co odzwierciedlało ich odmienne interesy oraz kariery. Tylko grobowiec pierwszej żony Roberta Guiscarda, Alberady (znajdujący się w lewej na wie, naprzeciwko nowego sarkofagu), zdołał uniknąć „ulepszeń” Barby. Na szczęście pełne zazdrości zainteresowanie Wilhelma Zdobywcy wyczynami jego rodaków na południu sprawiło, że o najważniejszym z owych grobowców, tym, w którym spoczął jego rywal Robert Guiscard, co nieco wiemy. Relacjonując rywalizację Zdobywcy z Guiscar dem, kronikarz Wilhelm z Malmesbury pisze bowiem, że na grobowcu tego ostatniego znajdowała się następująca inskrypcja:

Tu spoczywa Guiscard, groza świata. / Wypędził z Miasta [Rzymu] / króla Ligurów, Rzymian i Germanów. / Ani Partowie, ani Arabowie, ani armia macedońska / nie mogli ocalić Aleksego, / Tylko ucieczka; lecz ani ucieczka, / ani morze nie mogły ocalić Wenecji.

Oczywiście jest to epitafium, które z natury rzeczy zawiera sporą dawkę licentia poetica. Niemniej wyrażone w nim opinie nie są całkowicie bezpodstawne. Ze wszystkich członków rodu z Hauteville to właśnie Robert uczynił bowiem najwięcej, aby ustanowić rządy normańskie na południu, i niejeden raz jego wrogowie drżeli ze strachu przed nim.

reklama

W latach 40. XI wieku ród z Hauteville osiągnął znaczącą pozycję w Italii. Udało mu się zdobyć Melfi, kluczowy punkt oparcia na południu, a od połowy wspomnianej dekady jego członkowie i ich sprzymierzeńcy przejmowali kontrolę nad coraz większymi połaciami Apulii. Dzieło Wilhelma Żelaznorękiego kontynuował tam jego młodszy brat Drogon (ten sam, któremu na mocy porozumienia z 1042 roku nadano Venosę). Wilhelm otrzymał w 1042 roku mandat do przewodzenia apulijskim Normanom, ale nie było wcale pewne, czy zaakceptują oni sukcesję jego brata. Fakt, że Drogon uczestniczył w niedawnych podbojach, z pewnością mu pomógł, jednak było mnóstwo innych kandydatów o równie dużych zasługach. Wśród nich wyróżniał się zwłaszcza Piotr syn Amicusa, jeden z najpotężniejszych panów normańskich w Italii wykreowanych przez porozumienie z 1042 roku. Piotr coraz bardziej postrzegał ród z Hauteville jako zagrożenie dla własnych interesów, a Wilhelm z Apulii pisze, że konflikt między Piotrem i Drogonem wybuchł wkrótce po śmierci Żelaznorękiego. Ostatecznie zwyciężył Drogon, lecz tendencje odśrodkowe w tym nowym normańskim organizmie państwowym wcale nie osłabły.

Przez pół dekady z Drogonem na czele Normanowie czynili stałe, choć niezbyt spektakularne postępy w Apulii. Najważniejsze były wszakże zmiany, jakie zaszły w tym czasie w Kalabrii. Jest to bowiem okres, w którym na scenie pojawia się młodszy brat przyrodni Drogona, Robert, znany pod przydomkiem Guiscard. Godfryd z Malaterry przedstawia całkiem wiarygodną wersję wydarzeń, pisząc, że Roberta ściągnęły na południe opowieści o wyczynach jego starszych braci. Był on najstarszym synem z drugiego małżeństwa Tankreda z Hauteville. Mając sześciu młodszych rodzonych braci, nie mógł liczyć na to, że odziedziczy o wiele więcej niż Wilhelm Żelaznoręki czy Drogon, nic zatem dziwnego, że takie wyprawy wydały mu się pociągające.

Wilhelm Żelaznoręki (fot. Giogo)

Jeśli jednak Robert liczył na ciepłe powitanie, to szybko się rozczarował. Częściowo była to kwestia wewnętrznej dynamiki stosunków rodzinnych. Wilhelm Żelaznoręki, Drogon i Humfryd – ten ostatni był młodszym bratem poprzedniej dwójki – dorastali razem i przybyli na południe Europy jako jedna drużyna. Byli ze sobą zżyci. Natomiast Robert był młodszy od nich mniej więcej o dekadę. Miał niewiele wspólnych wspomnień z dzieciństwa ze swoimi braćmi przyrodnimi, a ponadto, jako syn drugiej żony Tankreda, był w tym samym stopniu sprzymierzeńcem, co potencjalnym rywalem.

Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Leviego Roacha „Imperia Normanów” bezpośrednio pod tym linkiem!

Levi Roach
„Imperia Normanów”
cena:
89,00 zł
Podajemy sugerowaną cenę detaliczną z dnia dodania produktu do naszej bazy. Użyj przycisku, aby przejść do sklepu — tam poznasz aktualną cenę produktu. Szczęśliwie zwykle jest niższa.
Tytuł oryginalny:
Empires of the Normans
Wydawca:
Dom Wydawniczy Rebis
Tłumaczenie:
Tomasz Fiedorek
Rok wydania:
2025
Okładka:
całopapierowa z obwolutą
Liczba stron:
368
Seria:
Historia
Premiera:
28.10.2025
Format:
150x225 mm
Język oryginalny:
angielski
ISBN:
978-83-8338-351-4
EAN:
9788383383514
reklama

Co gorsza, Robert pojawił się w Apulii nie w porę, bo wkrótce po śmierci Wilhelma Żelaznorękiego (prawdopodobnie około 1046– 1047 roku), gdy Drogon nie zabezpieczył jeszcze własnej pozycji. Zresztą nawet gdyby ten chciał nadać swojemu młodszemu bratu przyrodniemu ziemie i tytuły – a prawdopodobnie nie chciał – i tak nie mógłby tego uczynić. Braterskie błagania Roberta spotkały się zatem z odmową, a wkrótce odprawiono go do Kalabrii, gdzie w poprzednich latach Wilhelm Żelaznoręki i Drogon zaczęli robić pewne postępy. Problem Roberta polegał na tym, że bez ziemi nie mógł zyskać znaczącego poparcia, a bez ludzi miał niewielkie szanse na zdobycie ziemi. Nie mógł oczekiwać zbytniej pomocy ze strony Drogona, który sam miał mnóstwo do zrobienia w Apulii (i który podchodził podejrzliwie do motywów jego działania). Co zrozumiałe, Robert był sfrustrowany tym błędnym kołem. Według relacji Amatusa z Monte Cassino niedługo potem wrócił do Drogona, opowiedział mu o swojej niedoli i ponownie błagał go o wsparcie. Drogon i jego domownicy demonstracyjnie jednak odwrócili się od Roberta.

W późniejszych latach wyczyny Roberta w Kalabrii miały obrosnąć legendą. Amatus pisze, że przełomowy moment nastąpił, gdy Robert zaaranżował spotkanie z niejakim Piotrem, jedną z czołowych osobistości w pobliskim mieście Bisignano. W tamtym czasie bazą Roberta było wzniesienie San Marco Argentano znajdujące się nieco na zachód od doliny Crati w północnej Kalabrii. Mniej więcej w tej samej odległości, ale na południowy wschód od Crati znajduje się Bisignano. Mężczyźni spotkali się na wschodnim brzegu rzeki, trochę bliżej miasta. Wywabiwszy Piotra poza mury miejskie, Robert ściągnął go z wierzchowca, uprowadził na San Marco i zażądał okupu. W rezultacie zubożały młodzieniec z Hauteville otrzymał spory zastrzyk gotówki, który pozwolił mu znacznie zwiększyć skalę prowadzonych działań.

Równie ważna jak zdobycze materialne była reputacja, jaką Robert zaczynał zyskiwać. Kiedy następnym razem poprosił Drogona o przysłanie posiłków, jego brat przyrodni nie palił się do tego bardziej niż wcześniej, ale teraz ochotnicy sami garnęli się pod sztandar Roberta. Najważniejszym z nich był Gerard z Buonalbergo przewodzący grupie Normanów, którzy osiedli w Telese (Telese Terme), miejscowości leżącej około 30 kilometrów na północny zachód od Benewentu. Gerard przyprowadził około dwustu rycerzy, dzięki czemu siły Roberta prawdopodobnie wzrosły ponaddwukrotnie. Gerard miał się okazać wiernym sojusznikiem, a ich przymierze zostało sformalizowane, gdy Robert pojął za żonę ciotkę Gerarda (młodszą siostrę jego ojca) Alberadę, na co Drogon niechętnie przystał. Według Amatusa z Monte Cassino to właśnie Gerard, na wieść o wyczynie Roberta w Bisignano, nadał mu jego sławny przydomek „Guiscard”, co oznacza „szczwany” lub „chytry”.

reklama

Poważnie wzmocniony Robert Guiscard począł robić dalsze postępy, ale gdy wydawało się już, że jego sytuacja się poprawia, na horyzoncie zebrały się ciemne chmury. Wielu miejscowych Longobardów darzyło bowiem niechęcią swoich nowych normańskich panów, papieże w Rzymie zaś przyglądali się im z coraz większą konsternacją. Papiestwo od dawna interesowało się longobardzkimi księstwami na południu Włoch, które graniczyły z Państwem Kościelnym. W latach 40. XI wieku Normanowie stali się dla nich zagrożeniem. Nie zadowalając się już wykrawaniem dla siebie kolejnych ziem z bizantyjskiej Apulii, zaczęli oni zagrażać swoim niegdysiejszym longobardzkim mocodawcom w Kampanii. Decydujący moment nastąpił wiosną 1051 roku, gdy mieszczanie z Benewentu wygnali swojego księcia i złożyli hołd papieżowi Leonowi IX w nadziei, że ten zapewni im lepszą ochronę przed Normanami.

Drogon z Hauteville (fot. Giogo)

W lipcu Leon przybył do Benewentu i spotkał się z Drogonem oraz Guaimarem IV, księciem Salerno. Ci dwaj uzgodnili, że ataki na region ustaną, ale faktycznie takie obietnice pozostawały poza ich zasięgiem. A w przypadku Drogona, którego luźne zwierzchnictwo nad Normanami włoskimi kwestionowano od samego początku, wszelkie próby ich spełnienia były z góry skazane na niepowodzenie. W tej sytuacji ataki z Apulii nadal nie słabły. Papież Leon i Benewentczycy nie byli jedynymi, których niepokoiły postępy Normanów. Miejscowa longobardzka ludność Apulii, która wcześniej witała Normanów jak wyzwolicieli, teraz uważała ich za niewiele lepszych od dawnych gubernatorów bizantyjskich. Sam Drogon miał na własnej skórze odczuć skutki tej niechęci, gdy latem 1051 roku zatrzymał się w Monte Ilaro (nieopodal Bovino). Rankiem 10 sierpnia, jak to miał w zwyczaju, poszedł pomodlić się do kościoła. Jeden z rzekomo wiernych towarzyszy, niejaki Riso, zaczaił się i kiedy niczego nie podejrzewający hrabia wchodził do kościoła, rzucił się na niego i go zabił. Sporo ludzi Drogona także zostało zgładzonych w tej zasadzce. Było to przy tym tylko jedno z wielu zabójstw wysoko postawionych Normanów.

Tymczasem we Włoszech zaczął się formować szeroki sojusz antynormański. Cesarze bizantyjscy już od dawna rozglądali się za odpowiednimi sprzymierzeńcami przeciwko intruzom z północy. Gdy po stronie książąt longobardzkich opowiedział się również papież Leon, który chciał budować mosty porozumienia z Kościołem bizantyjskim na Wschodzie, pojawiła się szansa na stworzenie szerszej koalicji. Nie mniej proces ten wymagał czasu, częściowo dlatego, że Guaimar IV, który nadal utrzymywał bliskie związki z apulijskimi Normanami, wahał się, czy przystąpić do owego sojuszu. W 1052 roku Guaimar i jego brat zostali jednak zabici, co otworzyło drogę do powołania wielkiej koalicji. Na początku 1053 roku należeli już do niej cesarz niemiecki Henryk III, papież Leon IX, longobardzcy książęta Kapui i Benewentu oraz cesarz bizantyjski. Sytuacja Normanów włoskich zaczęła wyglądać ponuro.

Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Leviego Roacha „Imperia Normanów” bezpośrednio pod tym linkiem!

Levi Roach
„Imperia Normanów”
cena:
89,00 zł
Podajemy sugerowaną cenę detaliczną z dnia dodania produktu do naszej bazy. Użyj przycisku, aby przejść do sklepu — tam poznasz aktualną cenę produktu. Szczęśliwie zwykle jest niższa.
Tytuł oryginalny:
Empires of the Normans
Wydawca:
Dom Wydawniczy Rebis
Tłumaczenie:
Tomasz Fiedorek
Rok wydania:
2025
Okładka:
całopapierowa z obwolutą
Liczba stron:
368
Seria:
Historia
Premiera:
28.10.2025
Format:
150x225 mm
Język oryginalny:
angielski
ISBN:
978-83-8338-351-4
EAN:
9788383383514
reklama

Przyciśnięci do muru Normanowie postanowili wszakże walczyć. Różne ich frakcje zjednoczyły się pod sztandarem Humfryda, najmłodszego syna z pierwszego małżeństwa Tankreda z Hauteville, który w 1051 roku został księciem Apulii w miejsce zamordowanego Drogona. Strategia normańska była czytelna: nie dopuścić do połączenia wojsk papieskich z armią bizantyjską na południowym wschodzie. Wilhelm z Apulii pisze, że armia normańska Humfryda liczyła około 3 tysięcy rycerzy wspieranych przez mniejszą liczbę pieszych. Jeśli wierzyć w te liczby – a wyglądają one wiarygodnie – były to spore siły, ale znacznie mniejsze od wojsk Leona. O ile bowiem wsparcie cesarza niemieckiego okazało się minimalne – Henryk III był w stanie przysłać jedynie kilka setek piechoty ze Szwabii – o tyle papież sprowadził imponującą armię z księstw longobardzkich, które w poprzednich latach tak mocno ucierpiały z rąk Normanów. Leon osobiście dowodził tymi wojskami.

Wrogie armie spotkały się pod Civitate, niewielkim miastem nad rzeką Fortore. Zauważywszy przewagę liczebną przeciwnika, Normanowie początkowo usiłowali paktować. Zaproponowali, że zatrzymają swoje ziemie i zostaną lennikami papieża jak Benewentczycy. Ta próba udobruchania Leona zakończyła się jednak fiaskiem, a Normanowie, mając małe pole manewru, zdecydowali się walczyć. Była to ryzykowna, aczkolwiek całkiem rozsądna strategia. Normanom brakowało bowiem zaopatrzenia, a czas działał na korzyść Leona. Im dłużej by zwlekali, tym większe było prawdopodobieństwo, że wojska papieskie i bizantyjskie zdołają się połączyć. Natomiast wynik ewentualnej bitwy był nieprzewidywalny, zdeterminowana armia mogła zaś pobić na wet przeważającego liczebnie przeciwnika.

I tak też się stało pod Civitate. Na lewym skrzydle armii normańskiej stanął Humfryd na czele Normanów apulijskich, a na prawym Ryszard (kuzyn Rainulfa z Aversy) ze swoim rycerstwem. Ten pierwszy napotkał zacięty opór szwabskiej piechoty Leona, ale Ryszard zdołał zmusić Longobardów do ucieczki, a następnie wyszedł na tyły Niemców i uderzył na nich. Skutkiem tego było całkowite unicestwienie wroga – zwycięstwo pod każdym względem równie zupełne, jak to odniesione później pod Hastings. Jego konsekwencje były nie mniej doniosłe. Papież dostał się w ręce Normanów i chociaż nie wykorzystali oni od razu zdobytej przewagi, starania ich przeciwników o wskrzeszenie koalicji antynormańskiej hamowały podziały wewnątrz obozu bizantyjskiego oraz odejście Leona, który wkrótce zmarł.

reklama
Leon IX

Po zwycięstwie pod Civitate Normanowie zaczęli czynić szybkie postępy, zwłaszcza w Kalabrii. Serce władzy bizantyjskiej w Italii znajdowało się po drugiej stronie Zatoki Tarenckiej, na wybrzeżu Apulii, gdyż był to region leżący najbliżej Grecji będącej wówczas centrum cesarstwa. Dlatego Normanowie napotkali tu zaciekły opór, natomiast w Kalabrii – stanowiącej wrota do Sycylii – obrona Bizantyjczyków była znacznie słabsza. Do 1056 roku Robert Guiscard opanował cały obszar tej prowincji na północ od doliny Crati, a hołd złożyły mu również ważne ośrodki leżące dalej na południu, w tym Bisignano, Martirano i Cosenza. Rok później zmarł Humfryd i Robert mógł wreszcie zapewnić sobie ogólne przywództwo nad Normanami apulijskimi.

Wydawało się, że dysponując nowymi zasobami, Robert Guiscard będzie w stanie szybko podporządkować sobie resztę Kalabrii. Już wczesnym latem 1057 roku śmiało zapuścił się aż do Squillace. Następnie pomaszerował wzdłuż wschodniego wybrzeża aż do Reggio, bizantyjskiej stolicy regionu. Niemniej bunt Piotra syna Amicusa zmusił go do powrotu do Apulii na resztę lata. Jesienią tego samego roku Robert był już jednak z powrotem w Kalabrii, gdzie przeprowadził nieudany atak na Reggio.

W tamtym momencie podziały w szeregach Normanów po raz ko lejny zaczęły hamować ich postępy. Do Roberta Guiscarda dołączył niedawno jego młodszy brat Roger Bosso i zaczął zastępować go w Kalabrii. Podobnie jak to było wcześniej z samym Robertem, Roger był rozczarowany brakiem widoków na hojne nagrody. Jedynym źródłem informacji o takich jego pretensjach jest Godfryd z Malaterry, który pisze z perspektywy późniejszego sycylijskiego dworu Rogera, dlatego trudno się dziwić, że oskarża on Roberta Guiscarda o zawiść i skąpstwo. Ten ostatni, tak jak przed nim Drogon, mógł jednak niewiele zaoferować bratu. Uzyskano znaczne zdobycze w Kalabrii, ale sytuacja była nadal niezwykle niebezpieczna. Robert musiał także równoważyć interesy różnych stron w Apulii, gdzie nadal trzymali się Bizantyjczycy, a na domiar złego jego władzę zaczął kwestionować Piotr syn Amicusa.

Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Leviego Roacha „Imperia Normanów” bezpośrednio pod tym linkiem!

Levi Roach
„Imperia Normanów”
cena:
89,00 zł
Podajemy sugerowaną cenę detaliczną z dnia dodania produktu do naszej bazy. Użyj przycisku, aby przejść do sklepu — tam poznasz aktualną cenę produktu. Szczęśliwie zwykle jest niższa.
Tytuł oryginalny:
Empires of the Normans
Wydawca:
Dom Wydawniczy Rebis
Tłumaczenie:
Tomasz Fiedorek
Rok wydania:
2025
Okładka:
całopapierowa z obwolutą
Liczba stron:
368
Seria:
Historia
Premiera:
28.10.2025
Format:
150x225 mm
Język oryginalny:
angielski
ISBN:
978-83-8338-351-4
EAN:
9788383383514
reklama

Te podziały w połączeniu z ciężkim głodem w Kalabrii doprowadziły do wstrzymania postępów normańskich w regionie. Pod koniec 1058 roku znaleziono wszakże rozwiązanie. Robert Guiscard obiecał Rogerowi połowę Kalabrii, ale właśnie tę, która nadal znajdowała się pod kontrolą Bizancjum. W ten sposób hrabia nie uszczuplił nijak własnych zasobów, a jednocześnie zapewnił Rogerowi udział w przyszłych zdobyczach. Robert poślubił również longobardzką księżniczkę Siszelgajtę. Była ona córką księcia Guaimara IV, tego samego, który pozwolił Normanom ustanowić w Aversie pierwszy przyczółek we Włoszech. Samo Salerno, dzięki pewnemu przywództwu Guaimara, zniosło burzliwy początek XI wieku lepiej niż większość jego sąsiadów. Po śmierci księcia i bitwie pod Civitate księstwo zaczęło jednak szybko chylić się ku upadkowi. Jak w Kapui i Benewencie, ostateczne przyczyny tego kryzysu były wewnętrzne, ale wzrost potęgi Norma nów nie poprawiał sytuacji.

Poparty małżeństwem dynastycznym sojusz był korzystny dla obu stron. Salernitanom zapewniał wsparcie i bezpieczeństwo ze strony nowych panów południowej Italii. Natomiast Robertowi Guiscardowi posłużył do zalegalizowania jego niedawnych zdobyczy oraz zintegrowania się z miejscową arystokracją (tak jak małżeństwo Kanuta Wielkiego z Emmą z Normandii pomogło Duńczykom w Anglii). O znaczeniu tego małżeństwa świadczy także to, że aby do niego doprowadzić, Robert był gotów odprawić swoją pierwszą żonę Alberadę. Tymczasem ta miała się świetnie, a nawet urodziła mu dziedzica, słynnego później Boemunda z Tarentu. Była ona też ciotką Gerarda z Buonalbergo, jednego z najbliższych sojuszników Roberta Guiscar da. Ten ostatni zatem wiele ryzykował, żeby móc poślubić Siszelgajtę.

Uporawszy się z problemami wewnętrznymi, Robert Guiscard i Roger Bosso zaczęli ponownie robić szybkie postępy w Kalabrii. Na początku 1059 roku Roger odparł atak bizantyjski, a na początku 1060 padło Reggio zaatakowane wspólnie przez braci. Od tego momentu opór Bizantyjczyków zaczął słabnąć; ich ostatni garnizon, w Squillace, uciekł przed zbliżającymi się wojskami Rogera. Podobne zdobycze Normanowie notowali również gdzie indziej. Największy sukces odniósł Ryszard z Aversy, który przejął Kapuę oraz kontrolę nad longobardzkim księstwem o tej nazwie.

reklama
Onfroi i Robert dyktują swoje warunki papieżowi Leonowi IX w Civitate (mal. Adolphe Roger, 1841 rok)

Wymienione wyżej sukcesy tłumaczą kolejny ważny proces zachodzący w tamtych latach, a mianowicie zbliżenie Normanów włoskich z papiestwem. Chociaż Leon IX i jego następcy próbowali wskrzesić koalicję antynormańską z 1053 roku, ich wysiłki skończyły się niepowodzeniem wobec słabości Bizancjum i braku zainteresowania ze strony cesarza niemieckiego. W 1058 roku pojawiło się widmo schizmy w łonie papiestwa, gdy partia opowiadająca się za reformą kościelną poparła kandydaturę Mikołaja II, a miejska arystokracja Rzymu usiłowała osadzić na tronie Piotrowym Benedykta X. Jeśli papież miał zachować jakiekolwiek wpływy w południowej Italii, musiał współdziałać z nowymi panami tego regionu. Poza tym, jeśli pragnął zyskać sojuszników – a Mikołaj II z pewnością tego pragnął – niewiele było innych miejsc, ku którym mógł się zwrócić.

Decydujący moment nadszedł w 1059 roku. Wiosną archidiakon papieski Hildebrand – będący zastępcą papieża – udał się do zdobytej niedawno przez Normanów Kapui i zdołał tam pozyskać wsparcie Ryszarda z Aversy. Ten posłał na północ trzystu rycerzy, aby pomogli Mikołajowi II ponownie objąć tron papieski w Rzymie. W zamian za to Hildebrand uznał Ryszarda za prawowitego księcia Kapui i w imieniu swego zwierzchnika odebrał od niego przysięgę wierności. Ta nowa relacja przyniosła znaczne korzyści obu stronom. Mikołaj zyskał wsparcie militarne, którego tak rozpaczliwie potrzebował, Ryszard zaś zapewnił sobie formalne uznanie tytułu księcia Kapui przez papieża. Sojusz z Normanami okazał się tak korzystny dla Mikołaja, że wkrótce nawiązał on kontakt z Robertem Guiscardem. W sierpniu 1059 roku papież przybył na południe Italii, aby pokierować ważnym synodem w Melfi. Tam Robert Guiscard złożył hołd lenny Mikołajowi, aby otrzymać od niego formalną inwestyturę jako „z łaski Boga i Świętego Piotra książę Apulii i Kalabrii, a w przyszłości, z pomocą ich obu, [także] Sycylii”.

Jak wskazuje ten dostojny tytuł, zawarty pakt nie polegał jedynie na uznaniu zdobyczy Roberta; Mikołaj zaaprobował również mocą swego urzędu jego przyszłe podboje. Sycylia pozostawała bowiem w rękach muzułmanów, a papież niewątpliwie miał nadzieję, że Robert Guiscard i Roger Bosso pomogą mu odzyskać tę wyspę dla zachodniego chrześcijaństwa. Ledwie zatem Robert zajął Kalabrię, zaczęto snuć plany podboju pobliskiej Sycylii. I nie tylko ten element owego tytułu książęcego miał na razie czysto teoretyczny charakter, bo chociaż Mikołaj mianował Roberta „księciem Apulii i Kalabrii”, to znaczna część pierwszej z tych krain pozostawała nadal w rękach bizantyjskich, a świeże zdobycze w drugiej trzeba było jeszcze zabezpieczyć. Podobnie jak to było w przypadku porozumienia zawartego w 1042 roku przez Normanów w sprawie podziału Apulii, przysięgi złożone na synodzie w Melfi przyznawały Robertowi Guiscardowi prawa, które musiał dopiero potwierdzić, często za pomocą miecza.

Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Leviego Roacha „Imperia Normanów” bezpośrednio pod tym linkiem!

Levi Roach
„Imperia Normanów”
cena:
89,00 zł
Podajemy sugerowaną cenę detaliczną z dnia dodania produktu do naszej bazy. Użyj przycisku, aby przejść do sklepu — tam poznasz aktualną cenę produktu. Szczęśliwie zwykle jest niższa.
Tytuł oryginalny:
Empires of the Normans
Wydawca:
Dom Wydawniczy Rebis
Tłumaczenie:
Tomasz Fiedorek
Rok wydania:
2025
Okładka:
całopapierowa z obwolutą
Liczba stron:
368
Seria:
Historia
Premiera:
28.10.2025
Format:
150x225 mm
Język oryginalny:
angielski
ISBN:
978-83-8338-351-4
EAN:
9788383383514
reklama

Niemniej ów pakt był prawdziwym kamieniem milowym w dziejach podbojów normańskich w Italii. Potwierdzał, że Robert Guiscard oraz jego ludzie mają tutaj zostać, i przyznawał im całkowitą władzę nad obszarem na południe od Kapui i Aversy. Ten układ wiele również mówi o ambicjach Roberta, który myślał już wtedy o terenach rozciągających się daleko poza Kalabrią. Ostatnie placówki bizantyjskie w tej krainie, miasta Reggio i Squillace, miały paść w ciągu następnego roku. Bez wątpienia były praktyczne powody przemawiające za rozszerzeniem jego władzy dalej na południe, aż po Sycylię – w szczególności konieczność zdobycia ziem, które miał nadać młodszemu bratu Rogerowi Bosso – podejrzewa się jednak, że za tym zainteresowaniem kryły się bardziej długofalowe przesłanki. Apulia, Kalabria i Sycylia od kilkuset lat znajdowały się bowiem pod panowaniem bizantyjskim, a wydaje się, że Roberta Guiscarda coraz mocniej pochłaniała wizja odtworzenia wschodniego cesarstwa rzymskiego pod własnym panowaniem.

Papież Mikołaj II ogłasza Roberta Guiscarda księciem (ilustracja z Nuova Cronica des Giovanni Villani)

Po imponujących sukcesach odniesionych pod koniec lat 50. XI wieku w następnej dekadzie tempo postępów, jakie robili Norma nowie w tamtym regionie, ponownie jednak spadło. Zakres ich poczynań zasadniczo określały przysięgi złożone na synodzie w Melfi. A kiedy na początku 1060 roku padło Reggio, Robert Guiscard i Roger Bosso – jak można się było spodziewać – zaczęli planować inwazję na Sycylię. Istniejący na tej wyspie emirat Kalbidów, założony ponad sto lat wcześniej, od pewnego czasu pogrążał się w rozkładzie. Z pogłębiającego się chaosu ostatecznie wyłoniły się dwa główne stronnictwa, którym przewodzili Ibn al-Hawwas oraz Ibn al-Thumna. Ten pierwszy zaczął zyskiwać przewagę, dlatego Ibn al-Thumna (którego baza leżała na wschodzie, najbliżej kontynentu) na początku 1061 roku zwrócił się o pomoc do Roberta Guiscarda i Rogera Bosso. Bracia udzielili mu jej z wielką ochotą. W maju rozpoczęli inwazję na pełną skalę i wkrótce zajęli Mesynę, najważniejsze miasto na północnym wschodzie wyspy. Ale potem utknęli na dobre.

Problemy nękające Roberta były w dużej mierze takie same jak w poprzednich latach. Musiał walczyć jednocześnie na dwóch frontach – na Sycylii i w Apulii – lecz posiadane zasoby pozwalały mu pro wadzić działania wojenne tylko na jednym z nich. Poza tym sam obóz normański był głęboko podzielony. Największą trudność sprawiały nie tyle relacje między Robertem i Rogerem – chociaż czasami były one napięte – ile stosunki między nimi a resztą apulijskich Normanów. Chociaż Robert był już czwartym z kolei synem Tankreda z Hauteville, który im przewodził, to wywyższenie jego rodu ciągle było stosunkowo świeżą sprawą i u wielu budziło niechęć. Oba te problemy połączyły się, gdy w 1067 roku w Apulii wybuchł bunt. Był on finansowany przez Bizantyjczyków, którzy chcieli zasiać ziarno niezgody wśród wrogów i wplątali w swoją intrygę bratanków samego Roberta Guiscarda. Zagrożenie było poważne, dlatego na stłumienie rebelii musiał on poświęcić sporo czasu na przełomie 1067 i 1068 roku. Kolejny bunt w tym rejonie miał wybuchnąć w 1072 roku, również podkopując starania Roberta o umocnienie kontroli nad posiadanymi terytoriami na kontynencie oraz utrudniając mu wsparcie operacji prowadzonych na Sycylii.

reklama

Między owymi powstaniami Robert Guiscard mógł jednak działać. I jeśli nawet podbój południowych krańców Półwyspu Apenińskiego potrwał dłużej, niż można się było spodziewać w 1059 roku, to powstania i opór miejscowej ludności jedynie odwlekały to, co nieuniknione. Ważny moment stanowiło długie i wyczerpujące oblężenie Bari rozpoczęte jesienią 1068 roku. To ludne i silnie ufortyfikowane miasto na wschodnim wybrzeżu Apulii było bizantyjskim centrum operacyjnym w regionie. W przeszłości Normanom często z trudem przychodziło zdobywanie dobrze umocnionych miast, dlatego oblężenie Bari stało się dla nich prawdziwym testem. A nie była to jedyna trudność, gdyż to portowe miasto można było zaopatrywać drogą morską. Kiedy stało się jasne, że sama siła nie wystarczy do zdobycia Bari, Robert musiał się zastanowić nad sposobami jego zablokowania. Normanowie mieli jednak jeszcze mniej doświadczenia na morzu niż w sztuce oblężniczej. Ostatecznie Robert najął okręty w Kalabrii, a następnie rozpoczął długotrwałą blokadę.

Bizantyjczycy znaleźli się w rozpaczliwym położeniu. Na wschodnim pograniczu ich imperium narastała presja ze strony Turków seldżuckich, którzy zapuszczali się coraz dalej w głąb Azji Mniejszej. Przygotowania cesarstwa do obrony mocno utrudnił poważny bunt, któremu przewodził normański najemnik Robert (Roger) Kryspin i jego stronnicy. Przed przejściem na żołd bizantyjski Kryspin służył na Sycylii pod Rogerem Bosso, dlatego Robert Guiscard niemal na pewno zdawał sobie sprawę z problemów przeciwnika. W tej sytuacji Bizantyjczykom zostało niewiele zasobów (i jeszcze mniej ludzi) do obrony Apulii. Mieszkańcy Bari musieli radzić sobie sami.

Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Leviego Roacha „Imperia Normanów” bezpośrednio pod tym linkiem!

Levi Roach
„Imperia Normanów”
cena:
89,00 zł
Podajemy sugerowaną cenę detaliczną z dnia dodania produktu do naszej bazy. Użyj przycisku, aby przejść do sklepu — tam poznasz aktualną cenę produktu. Szczęśliwie zwykle jest niższa.
Tytuł oryginalny:
Empires of the Normans
Wydawca:
Dom Wydawniczy Rebis
Tłumaczenie:
Tomasz Fiedorek
Rok wydania:
2025
Okładka:
całopapierowa z obwolutą
Liczba stron:
368
Seria:
Historia
Premiera:
28.10.2025
Format:
150x225 mm
Język oryginalny:
angielski
ISBN:
978-83-8338-351-4
EAN:
9788383383514

I faktycznie sobie radzili. Wbrew wszelkim przeciwnościom trzymali się ponad dwa i pół roku. W początkach oblężenia z miasta zdołali się wydostać posłańcy bizantyjscy, a podjęta w 1069 roku próba przerwania blokady zakończyła się częściowym sukcesem, dzięki czemu do obrońców dotarło bardzo potrzebne im zaopatrzenie. Drugą próbę podjęto dopiero na początku 1071 roku, gdy miasto broniło się już ostatkiem sił. Kierował nią Joscelin z Molfetty, apulijski Norman, który uczestniczył we wspomnianym buncie przeciwko Robertowi Guiscardowi w 1067 roku, a po jego stłumieniu uciekł na wschód jako uchodźca polityczny. Ostatecznie jednak to szczwany hrabia śmiał się ostatni. Joscelin usiłował przełamać blokadę morską Bari pod osłoną nocy, lecz został przechwycony przez Rogera Bosso, który krótko wcześniej sprowadził dodatkowe okręty z Sycylii. W rezultacie doszło do pogromu, a sam Joscelin dostał się do niewoli. Utraciwszy wszelkie widoki na dostawę zaopatrzenia lub nadejście odsieczy, miasto wkrótce się poddało. Znaczenie tego zwycięstwa wykraczało poza los samego Bari. Pokonanie uznanej potęgi morskiej, i to na jej terenie (czy też na jej wodach), było wielkim osiągnięciem, które napełniło Normanów nowo odkrytą wiarą we własne umiejętności żeglarskie. Jak zauważa Wilhelm z Apulii: „Normanowie nie wiedzieli nic o wojnie morskiej aż do teraz”.

Roger Bosso i Robert Guiscard otrzymują od Arabów klucze do Palermo (mal. Giuseppe Patania, 1830 rok)

Podobnie jak to było po upadku Reggio w Kalabrii, upadek stolicy Apulii doprowadził do załamania się resztek oporu w całej prowincji. Druga placówka bizantyjska, w Brindisi, padła niedługo wcześniej. Z wyjątkiem longobardzkich księstw Kapui i Salerno (to pierwsze znajdowało się pod kontrolą Ryszarda z Aversy) oraz niewielkiego miasta-państwa Amalfi cała południowa Italia była teraz pod panowaniem Roberta Guiscarda.

Niezwłocznie wykorzystał on tę sytuację, przerzucając swoją flotę na Sycylię. Pod jego nieobecność Roger Bosso czynił tam powolne, ale stałe postępy. Wręcz popisowo wygrał bitwy pod Cerami (1063) i Misilmeri (1068). Północny wschód wyspy był teraz w rękach Normanów, podobnie jak wybrzeże północne aż do Palermo. Niemniej samo Palermo okazało się równie twardym orzechem do zgryzienia jak Bari. Pierwsza próba jego zdobycia w 1064 roku skończyła się fiaskiem. Od tamtej pory jednak Roger przygotowywał się do podjęcia bardziej skoncentrowanego wysiłku zbrojnego. Będąc świeżo po zwycięstwie i mając do dyspozycji marynarkę wojenną, uznał, że pora na drugie oblężenie Palermo.

Bari poddało się w kwietniu 1071, a późnym latem tego samego roku Robert Guiscard i Roger Bosso byli już w stanie okrążyć Palermo. Rozpoczęte w ten sposób oblężenie również mocno się przeciągnęło, ale i tak trwało znacznie krócej niż w Bari. Połączone siły lądowo-morskie Normanów zdołały bowiem ustanowić efektywną blokadę, która odparła co najmniej jedną próbę jej przerwania przez okręty z Sycylii i Afryki Północnej. Blokada wkrótce zaczęła przynosić efekty, a w styczniu 1072 roku Robert i Roger postanowili zaryzykować szturm na miasto. Ten drugi dowodził większością wojsk, na czele których miał uderzyć na mury od strony lądu. Był to podstęp mający odwrócić uwagę obrońców od znacznie mniejszych sił, którymi Robert Guiscard zamierzał zaatakować od strony morza. Fortel się powiódł: Roger został odparty, ale gdy obrońcy byli zajęci walką z nim, Robert i jego ludzie zdołali wedrzeć się na mury i otworzyć bramy. Obrońcy wycofali się za wewnętrzne mury (starego miasta zwanego Alkazarem). Zrozumiawszy jednak, że gra jest skończona, poddali się Robertowi następnego dnia, pod warunkiem że zachowają życie i będą mogli praktykować wiarę muzułmańską.

Wkrótce Robert Guiscard uroczyście wkroczył do Alkazaru. Jego ludzie usunęli wszelkie symbole islamu z głównego meczetu, który przekształcono (ponownie) w chrześcijańską katedrę – był to symboliczny akt zmiany władzy. Rządząca elita miała być od tej pory chrześcijańska, dlatego taki też charakter miała mieć największa świątynia w mieście. Niemniej większość mieszkańców Palermo pozostała muzułmańska i mogła nadal swobodnie wyznawać swoją wiarę. Nic lepiej nie symbolizuje pragmatyzmu Roberta Guiscarda i Rogera Bosso niż ten fakt. Chętnie podkreślali oni swoje przywiązanie do chrześcijaństwa, kiedy było to dla nich wygodne (a ich sukcesy z pewnością doda wały otuchy ich nowym papieskim sojusznikom), ale nie była to święta wojna. Podobnie jak w przypadku normańskiego podboju Anglii, był to koniunkturalny zabór ziem dokonany za przyzwoleniem papieża. I chociaż Wilhelm z Apulii i (w szczególności) Godfryd z Malaterry mieli potem podkreślać aspekt religijny owych konfliktów, to czynili tak dlatego, że pisali już po rozpoczęciu pierwszej wyprawy krzyżowej. Hasło wojny religijnej stało się wtedy bardzo modne i z tego wynikało przedstawianie włoskich podbojów Roberta Guiscarda oraz Rogera Bosso w takich właśnie kategoriach.

Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Leviego Roacha „Imperia Normanów” bezpośrednio pod tym linkiem!

Levi Roach
„Imperia Normanów”
cena:
89,00 zł
Podajemy sugerowaną cenę detaliczną z dnia dodania produktu do naszej bazy. Użyj przycisku, aby przejść do sklepu — tam poznasz aktualną cenę produktu. Szczęśliwie zwykle jest niższa.
Tytuł oryginalny:
Empires of the Normans
Wydawca:
Dom Wydawniczy Rebis
Tłumaczenie:
Tomasz Fiedorek
Rok wydania:
2025
Okładka:
całopapierowa z obwolutą
Liczba stron:
368
Seria:
Historia
Premiera:
28.10.2025
Format:
150x225 mm
Język oryginalny:
angielski
ISBN:
978-83-8338-351-4
EAN:
9788383383514
Roger walczy z muzułmanami w czasie bitwy pod Cerami w 1063 roku (mal. Prosper Lafaye, 1860 rok)

Po zdobyciu Palermo zajęcie przez Normanów reszty Sycylii było już tylko kwestią czasu. Tak jak wcześniej w Apulii, kampania sycylijska przeciągała się jednak. Wyzwania były podobne. Normanowie mieli tylko niewielką przewagę liczebną nad przeciwnikiem, a na dodatek uwagę Roberta Guiscarda znowu zaprzątały wydarzenia na kontynencie, gdzie leżały jego domeny. Sycylia od początku przecież była przewidziana jako łup dla Rogera Bosso, a ponieważ było już oczywiste, że wyspa (w końcu) wpadnie w ręce Normanów, Robert niewiele mógł zyskać na dalszym udziale w tej kampanii. Sam Roger też miał związane ręce przez ciągłe niepokoje w posiadłościach normańskich na kontynencie. W 1075 roku musiał wrócić na północ, żeby pomóc w stłumieniu buntu swego kuzyna Abelarda z Hauteville, syna Humfryda, który był sfrustrowany, odkąd okazało się, że ma zamkniętą drogę do władzy (oraz następstwa tronu) w Księstwie Apulii i Kalabrii.

Kiedy w 1076 roku Roger Bosso wrócił na Sycylię, był już w stanie poczynić większe postępy. W 1077 zdobył miasto Trapani, co zapewniło mu panowanie nad zachodnią częścią wyspy. W 1078 zajął leżącą w jej centrum twierdzę Castronovo, która w poprzednich latach stanowiła dla niego prawdziwy cierń w boku. Roger nie zwalniał tempa również w następnym roku, gdy po sześciomiesięcznym oblężeniu zmusił do kapitulacji Taorminę, leżącą na wschodnim wybrzeżu Sycylii około 50 kilometrów na południe od Mesyny. W ten sposób wszystkie tereny na północ od Etny znalazły się w jego rękach. Pod Trapani i Taorminą normańska flota odegrała kluczową rolę w oblężeniu, co świadczyło o rosnącej pewności siebie Rogera w działaniach na morzu. Kiedy już wszystko zdawało się iść po jego myśli, rozgrywające się gdzie indziej wydarzenia znowu sprzysięgły się, aby spowolnić jego postępy. W 1079 roku w zachodniej części Sycylii wybuchło duże powstanie muzułmańskie, które skutecznie zaprzątnęło uwagę Rogera po sukcesie pod Taorminą. Z kolei w 1080 roku po raz kolejny został wezwany na kontynent, żeby przypilnować porządku w domenach Roberta Guiscarda, gdy ten próbował uchwycić przyczółek na Bałkanach. W 1084 roku Roger Bosso znowu musiał tam powrócić, żeby zabezpieczyć tyły swojemu bratu. W tym okresie zaczął też doświadczać częściowo tych samych problemów, które ongiś napotykał Robert Guiscard. W czasie nieobecności Rogera Bosso na Sycylii, to jest w latach 1084–1085, zbuntował się jego syn, najwyraźniej sfrustrowany niewielkimi nagrodami, na jakie mógł liczyć.

Śmierć Roberta Guiscarda w 1085 roku wymuszała na Rogerze Bosso kolejne nieobecności na wyspie, gdyż musiał pomagać Rogerowi Trzosowi, synowi Roberta, umocnić jego władzę książęcą w Apulii i Kalabrii. Z tego powodu Roger Bosso dopiero w 1086 roku mógł znowu w pełni skupić się na Sycylii i wznowić podboje przerwane pod koniec lat 70. XI wieku. Jego pierwszym posunięciem było teraz uderzenie na leżące na południowo-wschodnim wybrzeżu Syrakuzy, jedno z największych miast pozostających jeszcze w rękach muzułmanów. Tak jak wcześniej, flota Rogera odegrała kluczową rolę w tej operacji, odpędzając okręty islamskiego emira. Cztery miesiące później miasto się poddało. Wiosną następnego roku padło Agrigento, ważny ośrodek na południowym wybrzeżu. To zaś otworzyło Normanom drogę do podporządkowania sobie Castrogiovanni (obecnie Enna), dobrze ufortyfikowanego miasta w centrum wyspy.

Opór muzułmanów zaczął się załamywać. Jedynie południowo-wschodni kraniec Sycylii pozostawał w ich rękach, a i ten obszar był zagrożony. Znaczną część roku 1088 Roger Bosso spędził na kontynencie, pomagając Rogerowi Trzosowi w stłumieniu buntu Boemunda, syna Roberta Guiscarda i Alberady. Rok później Roger zdołał jednak zdobyć Buterę, leżącą nieopodal wybrzeża na przeciwległym, południowo-zachodnim skraju Sycylii. Pozostałe enklawy muzułmańskie na wyspie były teraz pod silną presją Normanów. Ostatnia z nich, położone w pobliżu wschodniego wybrzeża, około 30 kilometrów na południe od Syrakuz miasto Noto, poddała się na początku 1091 roku.

W ten sposób członkowie rodu z Hauteville przejęli kontrolę nad południem Sycylii. Kiedy Roger Bosso był zajęty na wyspie, Robert Guiscard dokończył podboje na kontynencie, zajmując Salerno. Już od jakiegoś czasu Robert powiększał swoje wpływy w owym księstwie i mając na oku ten łup, zawarł w 1058 roku małżeństwo z Siszelgajtą. Po zdobyciu Bari w 1071 roku Robert początkowo zajęty był tłumieniem lokalnych buntów, ale gdy w 1076 ponownie wyruszył w pole, jego pierwszym celem było właśnie Salerno.

Późniejsi kronikarze mocno się starali znaleźć jakieś usprawiedliwienie dla inwazji Roberta Guiscarda na to księstwo. Twierdzili na przykład, że była to odpowiedź na ataki tamtejszego księcia Gisulfa II (który był szwagrem Roberta). W rzeczywistości jednak był to czysty akt agresji. Miasto-państwo Amalfi poddało się Robertowi w 1073 roku, przez co Salerno znalazło się w izolacji. Dzielnie się broniło, ale nocą z 12 na 13 grudnia 1076 roku jakiś zdrajca otworzył bramę miasta. Gdy po przebudzeniu mieszkańcy Salerno zorientowali się, że odcinek murów jest pod kontrolą Roberta Guiscarda, w końcu się pod dali. Tak oto całe południowe Włochy i Sycylia znalazły się pod panowaniem synów Tankreda z Hauteville.

Był to powolny i stopniowy proces, ale nie należy bagatelizować tego osiągnięcia. Po raz pierwszy bowiem od prawie pięciuset lat cała południowa Italia znajdowała się pod jednym sztandarem. Sukcesy te zresztą nie były odosobnione, gdyż w tym okresie wpływy normańskie stały się widoczne również w innych częściach basenu Morza Śródziemnego.

Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Leviego Roacha „Imperia Normanów” bezpośrednio pod tym linkiem!

Levi Roach
„Imperia Normanów”
cena:
89,00 zł
Podajemy sugerowaną cenę detaliczną z dnia dodania produktu do naszej bazy. Użyj przycisku, aby przejść do sklepu — tam poznasz aktualną cenę produktu. Szczęśliwie zwykle jest niższa.
Tytuł oryginalny:
Empires of the Normans
Wydawca:
Dom Wydawniczy Rebis
Tłumaczenie:
Tomasz Fiedorek
Rok wydania:
2025
Okładka:
całopapierowa z obwolutą
Liczba stron:
368
Seria:
Historia
Premiera:
28.10.2025
Format:
150x225 mm
Język oryginalny:
angielski
ISBN:
978-83-8338-351-4
EAN:
9788383383514
reklama
Komentarze
o autorze
Levi Roach
Jest mediewistą, pisarzem i wykładowcą na Uniwersytecie Exeter. Studiował w Cambridge oraz Heidelbergu, rozprawę doktorską obronił w Trinity College w Cambridge. W badaniach skupia się na historii anglosaskiej Anglii i Świętego Cesarstwa Rzymskiego, ze szczególnym uwzględnieniem takich zagadnień, jak monarchia, sprawowanie rządów i dyplomacja. Jego książka Athelred the Unready zdobyła nagrodę History Today wydawnictwa Longman oraz Labarge Prize. Imperia Normanów to najnowsze dzieło i debiut autora w Polsce.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2025 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone